...
/

Runmageddon Myślenice 2024

Runmageddon Myślenice 2024 zostanie na długo zapamiętany jako ten najtrudniejszy event. Nie tylko ze względu na charakterystykę miejsca czy dystans ale trasę jaką zapewnili nam organizatorzy biegu. Trasę, która była cholernie wykańczająca przez strome podejścia w pełnym słońcu oraz długie pętle z obciążeniami a czasem wszystko na raz. Jednak może od początku. Żeby uniknąć kolejek po odbiór pakietu załatwiliśmy to dzień wcześniej jak zalecał organizator. Poszło sprawnie ale już niestety brakowało SUPEREKSTRA dodatku w postaci rękawków w mniejszych rozmiarach - kiepsko, minus. Dzień biegu i same starty oczywiście jak zawsze bez większych zacięć. Tu wielu zawodnikom nie spodobało się rozpoczęcie takiego dystansu od pętli z elementem rzeki i zmoczeniem stóp i łydek w obawie o skurcze od samego początku trasy (a przecież już wiadomo że będzie ona ponad 50-kilometrowa). Następnie kilka łatwych przeszkód i pierwsze podejście należące do tych łatwiejszych i krótszych ale na którym już średnio było biec. Wbiegamy później w lasy i ścieżki, na razie spokojnie pod górę i co jakiś czas lina, siatka w błocie i inne lekkie przeszkody. Wybiegamy na słońce i zaczyna się „zabawa”. Zejścia i podejścia na których o fajne tempo ciężko, strome i kamieniste. W obawie o kontuzje czy zwykłe „zajechanie się” wiele osób po prostu idzie. Między podejściami również przeszkody (wchodzą od strzała), na podejściach czołganie, pętla z kłodą i kolejne zejście. Check point, punkt rege, pioruny i kolejne podejście. Człowiek ma ich już serdecznie dosyć a to dopiero pierwsza pętla „biegu”… Po niej wracamy do lasu i fajniejszego terenu chociaż i tak sielanki nie ma. W końcu jakieś zbiegi gdzie teoretycznie można trochę nadgonić jeśli komuś jeszcze nogi nie siadły przez poprzednie podejścia i zejścia… Jakiś czas później wolontariusz „couch” dopinguje i z dobrym humorem każe wziąć worek i na pętle z nim! Pętla dramat. Długa i bardzo ciężka, również z podejściami i to nie wiem iloma a na tyle stromymi, że wchodziłam na czworaka. Już w 1/3 wyczekiwałam końca… Jak się doczekałam - jaka to była ulga! Później nieco względnie płaskiego terenu (w końcu!) i co jakiś czas przeszkody różnego rodzaju. Trochę zbiegów mocniejszych i słabszych i znowu mocniejszych i docieramy do gibonów, drugiego check pointu i drugiego punktu rege. Następnie kolejne strome ale na szczęście krótkie podejście i dalej zbiegamy co jakiś czas pokonując kolejne przeszkody. Dobiegamy do drogi na której dla nas wstrzymują ruch i wybiegamy znowu na słońce. Krótka przyjemna pętla z oponą i już cywilizowanymi ścieżkami docieramy do podwójnego wariata i najdłuższej „tej jedynej” w historii biegów przeszkodowych. Pokonanie jej było dużym wyzwaniem ale do zrealizowania, wielu zawodników rezygnowało na sam jej widok i pokonywali pętlę karną (600m z workiem?). Po tym odrobina biegu, trochę jeszcze obciążenia i wchodzimy do rzeki (w końcu można się schłodzić! Jak ja kocham wodę!Moczę się cała specjalnie, trzymając ledwie rękawiczki w dłoni nad linią rzeki. Można iść dalej. Przeszkody w wodzie i tuż obok niej, drabinka salmona i znowu wejście do wody. Pętla z łańcuchem? Nie mogło jej zabraknąć a tu mamy na skraju wody i to po kamieniach. Ale myślami jesteśmy już na końcówce pierwszej pętli, jeszcze tylko kawałek… Komandos, rzucenie obciążeniem do celu, przeskoczenie pontonów, trawers od razu po wyjściu z wody, nowa przeszkoda „sześciany” i docieramy do miasteczka gdzie mamy przejście A, rampę i zmodyfikowane (w końcu utrudnione!) multi. Po tym co? Oczywiście kolejne podejście! Znowu strome bo jakże by inaczej… Trochę schodzimy a trochę zjeżdżamy zjeżdżalnią do wody! Zaraz już tylko fireman, oponeo i jesteśmy na końcu. Końcu pierwszej pętli jeśli ktoś się wyrobił w limicie czasu a takich było niewielu… Przepak i albo decydujemy się przeżyć tę katorgę jeszcze raz albo kończymy już teraz. Ja jechałam z jednym celem - ukończyć ultra z opaską. Jeśli dotrę do końca pierwszej pętli w limicie czasowym z opaską elity na głowie - wychodzę na drugą pętlę. Nie zastanawiałam się nawet nad decyzją, ona była już podjęta a nie doskwierało mi nic na tyle żeby z tego zrezygnować. Nie miałam skurczy ani zdartej skóry z dłoni, bolało mnie już wszystko ale to jeszcze nie ten ból. Jeszcze nie granica. Wychodzę na drugą pętlę… Druga pętla to walka naprawdę z samym sobą tym bardziej na podejściach, kryzys miałam po pierwszym punkcie rege, po piorunach na których nawet nie zauważyłam innej zawodniczki która miała tam problem. Zaczęłam wchodzić pod górę i powiedziałam na głos „nie chcę już.” Dotarło do mnie od razu że tak nie mogę. Muszę iść dalej, więc idę dalej. Po drodze dowiaduję się że jestem na dobrej a nawet najlepszej pozycji (pierwsza z kobiet z elity? Wow) ale nie ma co się cieszyć przedwcześnie, jeszcze dużo przeszkód i trasy przede mną a za mną jest jeszcze co najmniej jedna mocna zawodniczka, ubiegłoroczna zwyciężczyni. Kolejne kilometry trasy pokonuje mega spokojnie, ba, nawet bardzo wolno. Dogania mnie ona niedlugo przed check pointem, próbuje jeszcze uciekać, trzymać się jej ale moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Odpuszczam żeby wytrzymać do mety. Odliczam już tylko od miejsca do miejsca, do punktu rege, do pętli z oponą, do tej jedynej, do RZEKI dajcie mi rzekę l, chcę się zmoczyć, schłodzić. Moja matematyka mnie też zawiodła i zaczęłam walczyć z czasem. Myślę że mam 15minut do końca limitu a jestem dopiero na rampie. Jak się pospieszę to zdążę. Rampa ok ale to multi… Z presją (źle obliczonego) czasu nie mogę go pokonać ale nie wiem dlaczego. Niby siła w rękach jest, na pierwszej pętli wyszło ekstra za pierwszym podejściem a teraz o co chodzi. Trzy próby, doping ludzi dookoła których bym się nawet nie spodziewała, mówią że mam czas ale PRZECIEŻ OBLICZYŁAM, NIE MAM CZASU! Przychodzi sędzia główny i uświadamia mnie w moim błędzie obliczeń - mam godzinę więcej niż myślałam. Po tym i po uspokojeniu się przeszkoda znowu wchodzi gładko. Pięknie. Końcówa. Lecę do mety. Z opaską na głowie. Druga kobieta na mecie dystansu ultra. - Karolina Metelska

Wyniki Runmageddon Myślenice:

ULTRA:

Łukasz Maciejewski - elita 7 miejsce, masters 2 miejsce,

Krzystof Dolata - elita 8 miejsce, masters 3 miejsce,

Damian Mazur - elita 9 miejsce,

Karolina Metelska - elita kobiet 2 miejsce,

HARDCORE:

Krzysztof Budzisz - elita 8 miejsce, masters 1 miejsce,

Paweł Wiendlocha - elita 10 miejsce, masters 2 miejsce,

Tomasz Oślizło - elita 15 miejsce,

REKRUT:

Grzegorz Lisowski - elita 9 miejsce, masters 1 miejsce,

Jarek Sztanga - elita 16 miejsce,

Michał Gizak - elita 24 miejsce,

Add a Comment

Your email address will not be published.

Skip to content Seraphinite AcceleratorOptimized by Seraphinite Accelerator
Turns on site high speed to be attractive for people and search engines.